igłą malowane...
Od świąt nie oczekiwałam nic innego jak odrobinę spokoju, kilkudniowej wyżerki i okazji do spotkania się z najbliższą przyjaciółką. Niestety moje oczekiwania legły w gruzach. Ba! Nawet gorzej. Przez całe dwa dni, leżałam bykiem dręczona dziwnymi myślami o życiu i nie życiu. Zmusiłam się, żeby przełknąć pół jajka i kromkę chleba, aby mieć energię na przewracanie stronic książki, w ktore gapiłam się bezmyślnie ... no bo jak tu świętować? Jak cieszyć się? Jak nie myśleć skoro nagle dowiadujemy się, że w pierwszy dzień świąt, rankiem ginie w wypadku bliska osoba z rodziny, a u innej osoby równie bliskiej zdiagnozowano chorobę śmiertelną? W telegraficznym skrócie powiem, że tegoroczne święta były do miejca na 4 literki!
Jedynie co mnie ucieszyło szczerze, to prześliczna kartka wyhaftowana przez sympatyczną blogerkę, o imieniu Monika. Koniecznie zajrzyjcie tu: Pasje kolorem dnia : ) i podziwiajcie jej haftowane cuda, i nie tylko!!
Carpe Diem, moi Drodzy i do usłyszenia potem.
czasem ciężko to życie przetrawić
RépondreSupprimera karteczka urocza
czasem tak jest.. ale trzeba się z tym pogodzić i życ dalej, choć łatwe to nie jest. Głowa do góry i bądź dobrej myśli <3
RépondreSupprimerAle się cieszę że Ci siwe podoba i mogłam sprawić na Twojej twarzy odrobinę uśmiechu ;d
RépondreSupprimerMój przyjaciel też się ostatnio dowiedział o śmiertelnej chorobie bliskiej mu osoby. Nie wiedziałam co mu powiedzieć. To jest nie do pomyślenia ;( Można w tym momencie po prostu BYĆ z tą osobą ;))
"Będzie dobrze. Wiem łatwo powiedzieć, ale lepiej mieć nadzieję niż siedzieć i nic nie mieć" ~Grubson :)
Przykro mi, trzymaj się. Naprawdę nie wiem co powiedzieć. :( :*
RépondreSupprimerja takze czekam na ta kartke.
RépondreSupprimerprzykro mi z powodu tylu nieszczesc, trzymaj sie :*