Nie będę ukrywać faktu, że, życie na kresach Wschodnich jest o wiele cięższe niż w centralnej Polsce. Ludziom doskwiera bezrobocie i brak perspektyw dla młodego pokolenia. Sytuacja nie jest zbyt wesoła, mimo to ludzie uśmiechają się do siebie. A gościnność mieszkańców i chęć przyjęcia we własne progi chwyta wręcz za serce.
Po zdjęciach można wyczytać, że lgnęłam w stronę drewnanych domków oczarowana ich prostotą i magią. Niektóre z nich są starannie odrestaurowane i zamieszkane, inne zaś opuszczone i zapomniane.
Codziennie upamiętniałam je w swoim obiektywie, pełna obaw, że któregoś dnia znikną z powierzchni ziemi i w miejscu pojawią się wielkie murowane wille.
Dla mnie to zupełnie inny świat, czuję się tu oderwana od rzeczywistości. I wiecie, co? Czasami sobie myślę, że chętnie zmieniłabym swoje otoczenie... zamieszkałabym w małej chałupce na Podlasiu. Sadziłabym kwiatki wokół domu. Chadzałabym do lasu na jagody i dziergałabym z wełny owczej skarpety (to znaczy, nauczyłabym się).
Żyłabym w zgodzie z naturą i to bo mi starczyło do szczęścia :)
Ja już mam prezęt 40 babeczek+dwa bukiety kwiatów,ale jak nie będe miała skorzystam :)
RépondreSupprimerzapraszam:
http://fashioniswithus-offical.blogspot.com/