vendredi 11 avril 2014

historia pewnego absurdu


Pozwólcie, że opowiem Wam pewną historię, która wydarzyła się naprawdę. I żebyście nie usnęli w trakcie czytania , co wcale nie byłoby złe wszak dobry sen to zdrowie, będę się starała pisać zwięźle.



 Historia zdarzyła się kilka miesięcy temu, tu w tym oto miejscu.


Po drugiej stonie ulicy znajduje się największy bazar Brukseli (marché des abattoirs), obok jest wejście do metra i w około tłum ludzi z całego świata.


Wracając z bazaru obładowani reklamówkami owoców i warzyw, ja i mój tata stanęliśmy w kilkometrowej kolejce do budki z goframi. Tóż przed nami stoi starszy mężczyzna z dwójką wnuków, 3-letni bliźniacy, jakże różni od siebie. 
Mateusz  grzecznie trzyma dziadka za rękę, wesoło nucąc coś pod nosem. Drugi  to Dawid,  jest dzieckiem o bardzo żywym usposobieniu. Humorzasty malec skacze, krzyczy, piszczy, pluje, turla się po ziemi nie reagując na prośby opiekuna.  W którymś momencie, niewiadomo dokładnie w którym, Dawid rozpływa się w powietrzu. Dosłownie! Nikt nie zauważa jak chłopiec znika z powierzchni ziemi, ani jego dziadek, ani nikt inny z kolejki. 
Jako, że starszy pan włada jedynie językiem polskim i trochę rosyjskim trudno byłoby wszcząć poszukiwania bez wsparcia. Proponujemy mu zatem pomoc, ja jako tłumacz pl-fr, a mój tata jako znawca regionu i zdolniacha przy załatwianiu różnych spraw. 


No dobrze, ale w którym miejscu zacząć szukać? Ogłosić na rynku przez megafon o zaginięciu dziecka? Czy mknąć po pobliskich sklepikach i miejscach na szybki lunch zapytując ludzi czy przypadkiem nie spotkali kilkuletniego 'diabełka' ubranego tak i tak? A może zejść pod ziemię do metra które jest niebezpieczne szczególnie dla dzieci i starszych...



Jak myślicie, którą drogą podążyliśmy?


 Aby nie przeciągać całej i bardzo skomplilowanej historii, powiem szybciuteńko, że
 zeszliśmy do metra... pędem udaliśmy się do Punktu Obsługi klienta i tam przedstawiliśmy całą sytuację. Pracownik punktu wykonał kilka telefonów i chwilę później oznajmił nam, że podróżujący samotnie chłopczyk jest cały i zdrów i znajduje się na stacji Simonis pod opieką funkcjonariuszy policji. Ouf, kamień z serca nam spadł i od razu lżej się zrobiło. Nie tracąc ani chwili wskakujemy do metra i mkniemy na Simonis po odbiór zguby.



Po przybyciu na miejsce jakże wielkie było nasze zdziwienie... stróżowie prawa, ekipa strażaków, cały personel medyczny i bóg wie kto jeszcze towarzyszą małemu Polakowi. Przecisnąć się do niego nie sposób, na domiar złego zabroniono nam zbliżyć się do dziecka. Wkrótce potem, pani policjantka wyrywa Mateusza z objęć dziadka i to był początek koszmaru. 
Dzieci zostają odwiezione do kliniki na obserwację pod okiem kadry specjalistów z różnych dziedzin pediatrii i psychologii.


Jak do tego doszło?- Już Wam mówię. Dawid napotkany przez policjantow w metrze, z miejsca został przesłuchany o powód ucieczki : Dlaczego jesteś sam?, Uciekłeś z domu?, Boisz się tam wracać?, Rodzice cię biją? 
Przestraszony trzylatek nie rozumiejąc wiele, równocześnie chcąc przypodobać się fajnym panom, rzekł niczym baranek ofiarny: Oui. Papa m'a donné une tape sur les fesses <Tak. Tata dał mi klapsa w tyłek> no i masz ci babo placek. Oskarżony rodzic o klapsa bezwiednie pogrążył się w problemie.

Wspomę, że tego dnia Dawid nie uciekł z powodu jakiegoś klapsa czy innej kary cielesnej , tylko pogonił, ot tak gdzie oczy poniosły.


Niebawem sprawą zajęła się prokuratura. Ojciec został oskarżony za przemoc wobec dzieci i skazano go na rok pozbawienia wolności. I choć pozwany, uczciwie przyznał się do postawionych mu zarzutów; zeznał, że owszem, czasami stosował klapsy jako metodę wychowawczą, to i tak nie uniknął kary. W rezultacie trafił do więzienia, a dzieci po wielotygodniowej obserwacji w klinice i odesparowaniu od rodziców wrociły do rodzinnego domu .


Wiecie, co najbardziej mnie boli w tej historii?- To, ze w Belgii niekaralne jest zabijanie nienarodzonych dzieci, podczas, gdy mogą Cię wsadzić za kratki, za klapnięcie krnąbrnego brzdąca.
I niezależnie od tego, jakie jest moje zdanie na temat stosowania klapsów martwi mnie, że nasze państwo ingerując tak mocno w sprawy rodziny i wychowania. Skutecznie pozbawia rodziców autorytetu, nie proponując nic w zamian.
   

7 commentaires:

  1. tak.. to jest chamstwo... mój tata też dużo razy dał mi klapsa jak byłam dzieckiem i nie widzę jakoś nic w tym złego... przecież to jest całkiem normalne ;o

    RépondreSupprimer
  2. Ta historia jest tak dziwna i tak pechowa, że w głowie się nie mieści. Odwiedziłam razem z rodzicami tego człowieka w więzieniu i żal ściska patrzeć na to, jak młody facet pogrąża się w depresji! Co ciekawe, pracownicy więzienia, aż niedowieżali, że sąd skazał za takie coś; jeden z nich przyznał, że za wymierzanie klapsów dla swoich dzieci zasłużył już chyba na podwójne dożywocie ;)

    RépondreSupprimer
  3. hey ;) obserwujemy ? :) ja już to zrobiłam i licze na uczciwy rewanż ;) www.music-keeps-alive.blogspot.com
    czekam na odpowiedz

    RépondreSupprimer
  4. Jeju! Straszne!

    "Wiecie, co najbardziej mnie boli w tej historii?- To, ze w Belgii niekaralne jest zabijanie nienarodzonych dzieci, podczas, gdy mogą Cię wsadzić za kratki, za klapnięcie krnąbrnego brzdąca." Tu się trochę zgadzam, choć nie popieram klapsów ;c

    RépondreSupprimer
  5. Dziękuję za zgłoszenie do rozdania! Pominęłaś jednak jeden punkt - "Wybierz ze strony rzecz, którą chciał(a)byś dostać w przedziale cenowym 10-15$.", Wklej proszę link pod swoim zgłoszeniem, wymóg sklepu (rzecz musi być wybrana w momencie ogłoszenia zwycięzcy) :)

    RépondreSupprimer
  6. o jej :(
    bądź co bądź dobrze że chłopiec się znalazł... ale t wyjątkowy zbieg pecha najpierw się zgubił a potem powiedział to co powiedział. Naprawdę prawo czasem za bardzo ingeruje w wychowanie dzieci, z drugiej jednak strony gdy dziecko powiedziałoby mi ze dostało klapsa nie wiem jak bym zareagowała, czy spokojnie czy raczej stwierdziła że to przesada. Nie znam się na tym, byłam wychowywana bezstresowo :)
    pozdrawiam ciepło ;*

    RépondreSupprimer
  7. Przeczytałam całość i nie mam pojęcia jak to skomentować. To jest chore i bardziej wieżą chłopcu, który pewnie się bał i niefortunnie to powiedział niż dorosłemu mężczyźnie. Naprawdę współczuję.

    RépondreSupprimer

Może odnajdziesz tu coś, co Cię zainspiruje. A może napiszesz kilka słów , które staną się dla mnie inspiracją…(krytyka mile widziana)