na ulicach ...

 Kiedy do Belgii trafiają goście z innych stron świata, nierzadko są zaskoczeni bogactwem architektury oraz skromnością, lub jak kto woli prostotą tutejszych mieszkańców.
Wierzcie mi, bądź nie Belgowie posiadający nawet wielkie pieniądze wyglądają i żyją, jakby ich wcale nie mieli. I to mi się podoba.

Nie czują potrzeby by lśnić, błyszczeć i ociekać złotem. Nie potrzeba im 'metek' do szczęścia.
Żadnej rewii mody na ulicach i piania z zachwytu nad splendorem raczej nikt tu nie uświadczy albowiem ludzie nie przywiązują uwagi do tego, co jest modne. Ważne by było czyste, schludne i z umiarem. I zapewniam, że nikt się na martwi tym, co powiedzą, albo co pomyślą sobie inni...
  
I tak na przykład. Widok człeka w klapkach nasuniętych na gołe stopy w środku zimy nikogo tu nie dziwi - i nie myślcie sobie, że wynika to z biedy czy z niechlujstwa. Wcale, nie. To po prostu chęć hartowania organizmu. I odwrotnie, w porze największych upałów, czyli w czerwcu i lipcu można spotkać ludzi grubo ubranych, popijających gorącą herbatę - ktoś, by pomyślał 'szaleńcy', a oni tym oto sposobem wyrównują temperaturę ciała. 

Jak widać, pozory często bywają mylne, dlatego nie warto się nimi kierować.Nigdy. 


Poniżej kilka zdjęć z  centrum Brukseli.