dimanche 1 avril 2012

przygoda,ale jaka ... ?

   Nareszcie zawitała wiosna. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Pogoda dzisiaj była piękna. Słoneczko świeciło optymistycznie spowijając ulice złocistą mgiełką.


Potrzebowałam trochę przestrzeni tylko dla siebie więc wzięłam psa, wrzuciłam aparat do torby i ruszyłam na spacer po okolicy.


Zieleń jest taka świeża i soczysta, a w gałązkach widać już nowe życie. Krążyłam przez cudownych kilka godzin wśród pachnących traw i liści. Mijałam pokryte rosą kwiaty i świat wydawał się taki szczęśliwy... już miałam wracać, gdy nagle w oddali ujrzałam samochód, a za nim drugi. Hmm. Dziwne, pomyślałam sobie- w tym miejscu ruch samochodowy jest zabroniony.
Z pierwszego wozu wylazły dwie baby- policjantki (celowo napisane baby, bo były chamskie i złośliwe), zaś z drugiego wyszło dwóch miłych policjantów. Otoczono mnie. Następnie poproszono o carte d'identité, której niestety nie miałam przy sobie więc spisano wszystkie dane na karteczkę. Był to moment, którego nie zapomnę. Czułam się jak jakiś przestępca poszukiwany listem gończym i jednocześnie czułam zwykły ludzki wstyd i upokorzenie. W głowie mej pojawił się obraz dłoni skutych w kajdankach i morza wylanych łez, gdzieś w samotności, za kratami w betonowej celi. 
Zaniepokojona całym zajściem, zapytałam o co jestem podejrzana, czy oskarżona lecz nikt mi nie odpowiadział. W zamian, niezbyt miła policjantka wyrwała z moich rąk aparat fotograficzny i powoli, z wielką dokładnością, przejrzała w nim zapisane zdjęcia .
Z kolei inny funkcjonariusz nie omieszkał poinformować, że niby jakaś staruszka z lornetą w oknie namierzyla mnie jak robiłam zdjęcia domów (co jest kompletną bzdurą!) i zadzwoniła po pomoc w obawie, iż może to mieć związek z planowaną kradzieżą. Po szczegółowych oględzinach aparatu okazało się, że wszystkie zdjęcia są niewinne. I nie ma, żadnych domów, ino sama natura uchwycona w kadrze, podczas promenady. 
Oczywiście aparat wrócił do mnie, po czym odbyło się szybkie, milczące pożegnanie... głupie uśmichy i machanie ręką. O zwykłych ludzkich przeprosinach nie było mowy.


Wąska i kręta uliczka wiodła mnie do domu ... Słońce schowało się za chmurami i już nie było takie optymistyczne...


Wracałam jakoś dziwnie smutna ...

Aucun commentaire:

Enregistrer un commentaire

Może odnajdziesz tu coś, co Cię zainspiruje. A może napiszesz kilka słów , które staną się dla mnie inspiracją…(krytyka mile widziana)